ANNA MATYSIAK, 2 PIERWSZE ZBIORY POETYCKIE
Znajomość z poezją Anny Matysiak rozpocząłem kilka lat temu od świetnego zbioru “Tyle nieznanych ryb”, wydanego przez “Convivo”. Zdecydowanie mi się spodobał (pierwsza, druga, trzecia lektura – zero wątpliwości, dzieło kanoniczne), podobnie jak wszystkie kolejne jej książki. Świetna & osobna poezja! Stymulująca i kompletnie inna, dla mnie o wiele ciekawsza od tej krążącej w licznych obiegach (bańkach) na tzw. polskim rynku literackim. Miejmy nadzieję, że doczeka się ona wreszcie solidnych omówień naukowych, a nie tylko powierzchownych notatek, szybkich wpisów na blogach, czy innych wątpliwych recenzji w pismach. Jest to projekt uniwersalny, planetarny, egzystencjalny – wiadomo, że to znane hasla, popularne/obligatoryjne definicje, ale w przypadku Anny Matysiak możemy użyć ich ponownie. Z dużym respektem, powagą, szacunkiem dla autorki & jej dzieła. Nabierają ponownie znaczenia, są dobrymi, optymalnymi sygnałami nawigacyjnymi. Obecność Anny Matysiak w naszym poetyckim kosmosie rozpoczyna się w zasadzie od w/w, na początku tej noty, książki. Po czasie, gdy znałem już poezję Anny Matysiak b. dobrze, stałem się tzw. szczęśliwym posiadaczem jej dwóch pierwszych tomów wydanych przez krakowską “Miniaturę”, są to “Czułość liter” (2015) oraz “Źrebię Heraklita” (2017). O tych zbiorach nic albo prawie nic się nie wie, a wielka w sumie szkoda. Wiadomo jak funkcjonowała (czy może jeszcze nadal funkcjonuje “Miniatura”. Zero dystrybucji & zero poważnej promocji. Na zasadzie mini nakładów dla garstki znajomych. W swoich pierwszych rejestrach poetyckich Anna Matysiak testuje swój potencjał, bada minimalizm, przymierza się do czegoś bardziej już charyzmatycznego, dojrzałego. Niektóre z tych wierszy są niezwykle udane. W “Czułości liter” znalazłem taki oto zapis, bardzo dobrze trafiona sekwencja, w odpowiednim też momencie “zatrzymana”:
Jedno wiem na pewno
W czasie upałów faktura mchu się zmienia.
Z kolei w książce “Źrebię Heraklita” piękny jest choćby utwór pt. “cisza sawanny”. Znowu minimalistyczny. Ale w zasadzie niezwykle przecież “gęsty”. Wszystko odbywa się w nim, przysłowiowo mówiąc, “między linijkami”. Moim zdaniem to dobry przykład wiersza zapowiadającego coś wielkiego & wspaniałego, rozgrzewka Anny Matysiak przed jej kolejnymi, bezdyskusyjnie silnymi i perfekcyjnie już skomponowanymi zbiorami. Proszę to uważnie przeczytać. Ten ostatni wers… Cały wiersz i w nim ten ostatni wers! Idealnie podsumowujący naszą ziemską, stadną (i nie tylko) przygodę:
cisza sawanny
czasem
się zdarza
coś, co nie wiesz
osunęłaś się z gałęzi
idziesz przez sawannę
tak, w
domu wszyscy zdrowi
Kommentarer
Send en kommentar